sobota, 11 sierpnia 2012

Bleach: Dwa Światy, Jedno Serce - Rozdział 5

Przez kilka następnych dni paczka Kurosakiego i panna Nura zbliżyli się do siebie. Można nawet było posunąć się do stwierdzenia, że stali się przyjaciółmi. Choć żadne z nich, ani Ayakashi, ani Ichigo nikomu nie wyjawili prawdy o swoim pochodzeniu.
Teraz całą piątką zmierzali w stronę domu pomarańczowowłosego chłopaka rozmawiając w między czasie na temat swoich mocy.
- Nura-chan opowiadałaś nam, że niektóre yokai są w stanie przybrać ludzką formę. Jak również mówiłaś, że teraz jesteś w swojej ludzkiej postaci – gdy białowłosa potwierdziła to skinieniem głowy, Orihime zapytała – Pokazałabyś nam swoją formę yokai?
- W sumie… Czemu nie – odpowiedziała szmaragdowooka dodając po chwili – ale dopiero, gdy będziemy u Ichigo, dobrze?
- Jasne. Nie ma sprawy – zgodziła się z nią pomarańczowowłosa uśmiechając się do niej promiennie.
Jak weszli do domu zastępczego shinigami zostali tradycyjnie przywitani kopniakiem jego ojca, który jak zawsze zakończył się niepowodzeniem i tym, że Isshin rozpłaszczył się na drzwiach wejściowych. Po przywitaniu się z Yuzu i Karin całą piątką udali się na górę, do pokoju młodego następcy tronu. Będąc w środku rozsiedli się na ziemi na specjalnych poduszkach i paczka Kurosakiego spojrzała na Ayakashi wyczekująco.
Chwilę później młodą Panią pandeminium oplotły smugi białego dymu. Gdy opadły, Ichigo, Ishida, Sado i Inoue wytrzeszczyli oczy z zachwytu. Nura zamiast szkolnego mundurka miała ubrane białe kimono i granatowy płaszcz, a na nogach miała białe skarpetki i słomiane sandały podobne do tych, które noszą shinigami. Nie tylko jej strój uległ zmianie. Jej oczy z szmaragdowego koloru zmieniły się na krwistą czerwień. Na jej białych włosach pokazały się różne czarne, finezyjne wzory. Do pasa kimona miała przypięty miecz. Ale nie byle jaki. Było to duchowe ostrze Nenekirimaru. Ostrze mogące ciąć jedynie yokai.
- Kirei – szepnęła zachwycona Inoue przyglądając się intensywnie młodej głowie klanu Nura.
- ,,Tak. Zgadzam się z Inoue w stu procentach. Ayakashi wygląda po prostu pięknie. Niczym anioł, ale czuć od niej coś złowieszczego, więc lepszym określeniem byłby upadły anioł’’ – pomyślał Ichigo przyglądając się młodej Pani Pandemonium lekko rozmarzonym wzrokiem.
Na Ishidzie nie tyle wygląd, co miecz panny Nury zrobił ogromnie wrażenie. Promieniowała od niego dziwna, ale silna energia duchowa. Z jednej strony ta energia duchowa była podobna do energii duchowej shinigami, a z drugiej strony do energii duchowej quincy. Uryuu nie miał bladego pojącie co ma myśleć o katanie Ayakashi.
Młoda Pani Pandemonium zauważając, że okularnik przygląda się Nenekirimaru niezrozumiałym wzrokiem zapytała go:
- Ishida… O co chodzi?
- Ten miecz… czym on jest? – quincy wskazał brodą na Nenekirimaru.
Nura zastanowiła się przez chwilę po czym odpowiedziała:
- To duchowe ostrze Nenekirimaru stworzone przez trzynastą głowę rodu Keikain, najpotężniejszego rodu Onmyoji w całej Japonii. Nenekirimaru został stworzony na podstawie zanpakuto shinigami i jest w stanie zranić tylko yokai. Ludziom nie zrobi najmniejszej krzywdy. Choć udało mi się opracować pewną technikę odzęki której jest możliwe zranienie tym mieczem człowieka.
- Kim są onmyoji? – zapytała Inoue.
- Są to ludzie używający duchowej energii do walki z yokai oraz potrafiący wezwać shikigami i wykonywać różne techniki nazywane onmyojutsu.
- Co to są shikigami? – Ichigo spojrzał na prawnuczkę Nurarihyona pytającym wzrokiem.
- Są to powoływane do życia istoty, które wyglądają jak różne zwierzęta i są całkowicie posłuszne woli swego twórcy czyli onmyoji.
Przez kilka minut dyskutowali na temat Nenekirimaru i zdolności jakie on posiada, po czym wzięli się za odrabianie lekcji. Gdy skończyli przez chwilę jeszcze rozmawiali na błahe tematy. Gdzieś około dwudziestej pierwszej rozeszli się do swoich domów.
Następnego dnia, gdy szli po szkole do domu Inoue zostali zaatakowani przez trójkę dziwnie wyglądających shinigami. Dwóch mężczyzn i kobietę. Uszy całej trójki wyglądały jak rybie płetwy, a ubrani byli w coś przypominające wojskowy mundur zamiast w tradycyjny strój shinigami. Jeden z mężczyzn był dość niskiego wzrostu. Mógł mieć nie więcej niż metr pięćdziesiąt. Jego krótkie włosy miały szaroniebieski kolor, a oczy były stalowoniebieskie. Zaś drugi mężczyzna był wysokim brunetem o czarnych oczach. Natomiast towarzysząca im kobieta była średniego wzrostu fioletowooką blondynką. Przy pasach całej trójki były przymocowane zanpakuto.
- Kim wy u diabła jesteście? – zapytał Ichigo patrząc na nowoprzybyłych twardym, a zarazem zimnym wzrokiem.
- Jestem Naga, szósty oficer przybocznej straży księcia Harukiego – odpowiedział niebieskowłosy z beznamiętnym wyrazem twarzy.
- A ja jestem Graphel, jedenasty oficer przybocznej straży księcia Harukiego – czarnooki uśmiechnął się drwiąco do piątki nastolatków.
- Tiriel, dwunasty oficer przybocznej straży księcia Harukiego – przedstawiła się blondynka, a jej głos był zimny niczym lód.
- Kim jest ten cały książę Haruki? – Ishida skierował to pytanie do trójki dziwnie wyglądających shinigami.
- Książe Haruki to syn Króla Dusz – odpowiedział pomarańczowowłosy, ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich.
- Skąd o tym wiesz, Kurosaki? – zapytał Uryuu poprawiając swoje okulary i, ignorując chwilowo trójkę dziwnych ludzi w mundurach, spojrzał na młodego następcę tronu pytającym wzrokiem.
- Nieważne – stwierdził Ichigo wyciągając z kieszeni szkolnego mundurka swoją odznakę zastępczego shinigami i już chciał jej użyć, ale quincy mu w tym przeszkodził mówiąc:
- Chotto matte! W tych okolicznościach będzie lepiej jeśli nikt nie znajdzie twojego ciała, bo pomyśli, że coś ci się stało i z tego powodu zadzwoni po karetkę.
Pomarańczowowłosy przyglądał się z uniesioną w pytającym geście brwią jak okularnik grzebie w swojej szkolnej torbie i wyciąga po chwili z niej niedużych rozmiarów pluszowego lwa, którego podał wnukowi Króla Dusz.
- Najlepszym rozwiązaniem będzie jeśli teraz użyjesz Kona – powiedział Ishida po raz kolejny poprawiając swoje okulary.
Kurosaki w odpowiedzi wzruszył tylko ramionami i, mimo wyraźnych protestów pluszowego lwa wyciągną z niego zieloną kulkę, która była zmodyfikowaną duszą. Oddawszy teraz nieruszającego się pluszaka granatowowłosemu połknął tą kulkę. Chwilę później było dwóch pomarańczowowłosych. Jeden w szkolnym mundurku, a drugi w stroju shinigami z wielkim mieczem na plecach.
- Kon weź nasze torby i schowaj się gdzieś razem z Ayakashi – rozkazał młody następca tronu tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Ja nie mam najmniejszego zamiaru chować się gdzieś jak jakiś cholerny tchórz. Zostaję tutaj z wami i będą walczyć czy ci się to podoba czy nie – oznajmiła panna Nura patrząc zdeterminowanym wzrokiem na zastępczego shinigami.
- Ale… - Ichigo chciał się sprzeciwić, ale białowłosa mu przerwała.
- Nie martw się. Dam sobie radę. Naprawdę.
Prawnuczka Nurarihyona uśmiechnęła się do Kurosakiego uspakajająco na co on również się do niej uśmiechnął, a jego zazwyczaj twarde spojrzenie zmiękło momentalnie, gdy spojrzał dziewczynie prosto w jej szmaragdowozielone oczy. Po chwili chłopak kiwnął głową na znak, że ją rozumie i zgadza się na jej udział w walce na co dziewczyna zamknęła na sekundę oczy. Chwilę później otoczyły ją smugi białego dymu. Gdy opadły oczom wszystkich ukazała się Ayakashi w swojej prawdziwej postaci. Jej krwiście czerwone oczy błyszczały złowrogo jakby obiecując długą i bolesną śmierć. Wrażenie, że nie stoi przed nimi człowiek dopełniał demoniczny uśmiech na twarzy dziewczyny.
Białowłosa nie czekając na żadne pozwolenie obnażyła ostrze Nenekirimaru i ruszyła z ogromną prędkością na czarnookiego członka przybocznej straży księcia Harukiego. Jej szybkość zaskoczyła Graphela, który z nie małym trudem obronił się przed jej atakiem. Przez chwilę wymieniali między sobą ciosy, ale widząc, że czarnowłosy dorównuje jej szybkością, Ayakashi postanowiła zmienić taktykę. Skupiła się na swoim ,,strachu’’ i powiedziała w myślach:
- ,,Kyoka Suigetsu’’
Postać dziewczyny zafalowała lekko, ale nic po za tym się nie stało. Chwilę później Graphel po raz kolejny ją zaatakował wykonując cięcie z boku, które przecięło czerwonooką na pół. Ale wbrew oczekiwaniom mężczyzny krew w ogóle nie trysnęła brudząc wszystko wokół, wię spojrzał na swoją przeciwniczkę i przeżył nie mały szok, ponieważ dziewczyna owszem była przecięta na pół, ale jej postać falowała i była lekko rozmyta na krawędziach.
- Co… co się dzieje?! Przecież… powinienem był ją przeciąć… Więc co to właściwie jest?! – zapytał jedenasty oficer zdezorientowany odskakując od czerwonookiej na znaczną odległość.
- Kyoka Suigetsu. Zakłóca u wroga postrzeganie tego kto używa go poprzez tworzenie iluzji podobnej do użytkownika – odpowiedziała młoda Pani Pandemonium pojawiając się nagle przed Graphelem i raniąc go dotkliwie w klatkę piersiową.
Czarnooki łapiąc się rękoma za obficie krwawiącą ranę osunął się na kolana. Gdy splunął dwa razy na ziemię krwią wycharczał do prawnuczki Nurarihyona z nienawiścią w oczach:
- Jeszcze się spotkamy, a w tedy gorzko pożałujesz tego, smarkulo.
Jedenasty oficer przybocznej straży księcia Harukiego splunął jeszcze raz krwią, po czym za jego plecami pokazała się czarna dziura przypominająca trochę gargantę, ale nie będąca nią. Po chwili mężczyzna został przez nią pochłonięty, a gdy tylko to się stało ona zniknęła.
Białowłosa w pewnej chwili usłyszała głośny wrzask przerażonej Inoue:
- Ayakashi-chan! Uważaj! Za tobą!
Młoda yokai odwróciła się za siebie, ale było już za późno. Wielka kula niebieskiego ognia pędziła prosto na nią z ogromną prędkością spopielając wszystko co spotkała na swojej drodze. Prawnuczka Nurarikyona wiedziała, że nic ją już nie uratuje i że zginie tutaj, więc zrobiła jedyną w tej sytuacji możliwą rzecz. Zamknęła oczy i czekała na szybko zbliżającą się do niej śmierć.

Bleach: Dwa Światy, Jedno Serce - Rozdział 4

Pomarańczowowłosy wraz z trójką swoich najlepszych przyjaciół popatrzył na młodą Panią Pandemonium z niedowierzaniem.
- Ty to słyszałaś wczoraj? I widziałaś to ,,drewniane ustrojstwo'', jak ty to nazwałaś? - zapytał ją zdziwiony Ichigo.
- Jasne, że tak. Myślisz, że jestem głucha, albo ślepa? - sarknęła białowłosa lekko podirytowana. - Odpowiesz mi w końcu na moje wcześniejsze pytanie, czy nie?
- To tylko jeden z głupich żartów mojego ojca - odpowiedział zastępczy shinigami.
- Taa..., a wybiegnięcie za potrzebą z klasy chwilę po tym jak to ustrojstwo zawyło było zwyczajnym zbiegiem okoliczności, tak? - zapytała Ayakashi na pozór spokojnie, ale dobry słuchacz zauważyłby czającą się w jej głosie furię.
- Hai - odparł pomarańczowowłosy.
- Czy ty mnie masz za idiotkę? - warknęła panna Nura wściekła. - Przecież z daleka czuć jak z tego drewnianego ustrojstwa wypływa dość silna energia duchowa.
Kurosaki, Ishida, Sado i Inoue spojrzeli na szmaragdowooką zszokowani jej słowami.
- Wiesz, czym jest energia duchowa? - zapytał zdziwiony Quincy.
- Oczywiście - odpowiedziała Ayakashi z wyższością. - Od dziecka otosan uczył mnie kontrolowania, jak i wyczuwania jej na dość dużym terenie.
W tej chwili zadzwonił dzwonek oznajmiając początek drugiej lekcji.
- Pogadamy o tym po szkole, dobra? - zaproponował Uryuu poprawiając okulary.
- Dobra. Gdzie? - dopytała białowłosa.
- O 13:15 na dachu szkoły. Wiesz jak się tam dostać? - Ichigo popatrzył na Nurę pytającym wzrokiem.
- Nie martw się. Dam sobie radę - odparła prawnuczka Nurarihyona siadając na swoje miejsce.
Sekundę później do klasy wszedł nauczyciel, który po sprawdzeniu listy obecności rozpoczął nudny wykład o całkach i różniczkach.
***
O umówionej godzinie piątka siedemnastolatków znalazła się na dachu szkoły. Po chwili milczenia pierwsza odezwała się młoda Pani Pandemonium:
- No dobra. Dowiem się w końcu, czym jest to drewniane ustrojstwo, które tak upiornie wyje?
- To ,,drewniane ustrojstwo'' jak ty to nazywasz to moja odznaka zastępczego shinigami – odpowiedział spokojnie młody Kurosaki.
Ayakashi na dźwięk słowa ,,shinigami'' zbladła gwałtownie, po czym zrobiła dwa kroki do tyłu. Pozostała czwórka siedemnastolatków patrzyła na jej reakcję zdziwiona.
- Ayakashi? Wszystko w porządku? - zapytał Ichigo z troską w głosie podchodząc do dziewczyny.
- Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknęła spanikowana prawnuczka Nurarihyona cofając się do tyłu do puki nie natrafiła plecami na barierkę.
- Ayakashi-chan, co się stało? - zapytała zmartwiona Orihime.
- Jesteście pieprzonymi shinigami, to się stało - odwarknęła białowłosa. Nagle uderzyła się otwartą dłonią w czoło - Jaka ja byłam głupia, że tego wcześniej nie zauważyłam. A otosan mnie ostrzegał zanim tu przyjechałam, że mogę tu spotkać dużo shinigami...
- Po pierwsze - przerwał jej Ishida - to tylko Kurosaki jest shinigami, do tego tylko zastępczym, a my nie - wskazał na siebie, Sado i Inoue. - Ja jestem ostatnim, nie licząc Ryuukena, Quincy, a Sado i Orihime są ludźmi z nadzwyczajnymi mocami. Po drugie: Dlaczego, aż tak bardzo boisz się shinigami? I skąd w ogóle wiesz o ich istnieniu?
Nura widząc wpatrzone w siebie zatroskane, brązowe tęczówki pomarańczowowłosego, doszła do wniosku, że Ichigo nie jest taki jak inni shinigami, o których opowiadał jej Gyuuki. Z tego właśnie powodu uśmiechnęła się delikatnie, acz nieśmiało do młodego następcy tronu i postanowiła odpowiedzieć na pytanie zadane przez okularnika.
- Może zacznę od tego, że nie jestem do końca człowiekiem - powiedziała szmaragdowooka z lekką niepewnością w głosie.
- Jak to nie do końca człowiekiem? - zapytał Sado.
- Jestem człowiekiem tylko w 3/8, a w pozostałej części jestem Yokai - odpowiedziała prawnuczka Nurarihyona, na co pozostała czwórka spojrzała na nią zdziwiona.
- To yokai istnieją? - zapytał Uryuu.
- Są tak samo prawdziwi jak shinigami - odparła młoda głowa klanu Nura.
- Ale dlaczego tak panicznie boisz się shinigami, Ayakashi-chan? – dopytywała Inoue.
- Dlatego, że yokai i shinigami, mimo, że teoretycznie są w stanie pokoju to zdarzają się między tymi dwoma rasami pojedyncze walki.
- Dlaczego mieliby oni ze sobą walczyć? – zapytał zdziwiony Ichigo.
- To dłuższa historia – stwierdziła Ayakashi.
- W takim razie może chodźmy do mnie, co? – zaproponował pomarańczowowłosy uśmiechając się do białowłosej.
Nura poczuła jak miękną jej kolana na widok uśmiechu zastępczego shinigami. Chwilę później, gdy się ocknęła odpowiedziała:
- Dobra, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? – zapytał młody następca tronu spoglądając na szmaragdowooką pytająco.
- Obiecajcie mi, że nie poinformujecie Społeczności Dusz o moim istnieniu. Ja nie chce walczyć, a walka byłaby w tym wypadku nieunikniona. Zrozumiecie to, gdy poznacie tę historię, którą chcecie bym wam opowiedziała.
Kurosaki, Ishida, Orihime i Yasutora wymienili się znaczącymi spojrzeniami, po czym Ichigo powiedział za wszystkich:
- Obiecujemy.
Ayakashi uśmiechnęła się z ulgą. Naprawdę nie chciała walczyć na śmierć i życie przez głupotę Społeczności Dusz i tego starego dziada, który śmiał nazywać siebie kapitanem głównodowodzącym, a tak naprawdę jest tylko starym, zgrzybiałym głupcem, który myśli, że pozjadał wszystkie rozumy świata.
Pół godziny później znaleźli się pod domem pomarańczowowłosego. Wnuk Króla Dusz, gdy tylko wyciągnął z kieszeni spodni klucze otworzył drzwi i wpuścił swoich gości jako pierwszych. Kiedy sam wszedł do domu musiał się uchylić przed kopniakiem ojca, co zaowocowało tym, że Isshin rozpłaszczył się na drzwiach wejściowych.
- On tak zawsze? – zapytała białowłosa stojącego obok niej Kurosakiego wskazując na podnoszącego się z ziemi lekarza.
- Niestety – odparł chłopak patrząc na swojego ojca z niesmakiem.
Isshin dopiero po chwili zauważył pannę Nurę, a jego oczy zaczęły dziwnie błyszczeć. W sekundę znalazł się obok dziewczyny i zapytał:
- Jesteś dziewczyną mojego syna?
Zarówno Ayakashi jak i Ichigo delikatnie się zarumienili i kręcąc gwałtownie głowami krzyknęli równocześnie:
- Iie!
- Hai, hai. Rozumiem. Jak się nazywasz młoda damo? – zapytał Isshin.
- Nura Ayakashi proszę pana – odpowiedziała białowłosa uprzejmie.
- Miło mi. Ja jestem Kurosaki Isshin, ojciec Ichigo, ale to już pewnie zauważyłaś, prawda?
- Hai, proszę pana.
- Otosan, jakby co my będziemy w moim pokoju – wtrącił zastępczy shinigami wskazują na siebie, Inoue, Quincy, Chada i Nurę.
- Jasne. Życzę wam miłej zabawy – powiedział Isshin i poszedł do swojej kliniki.
- Dobra, zanim pójdziemy na górę to może chcecie coś do picia? – zapytał wnuk Króla Dusz.
- Wystarczy woda – odparł Ishida, a Yasutora kiwnął głową zgadzając się z okularnikiem.
- A ja poproszę sok – poprosiła Orihime z nieśmiałym uśmiechem na ustach.
- A ty, Ayakashi? Co chcesz do picia? – dopytał Kurosaki.
- Ja też poprosiłabym sok – odpowiedziała spokojnie szmaragdowooka delikatnie się do niego uśmiechając.
- Dobra, to wy idźcie na górę, a ja zaraz przyniosę napoje – zaproponował pomarańczowowłosy, na co jego goście się zgodzili i skierowali się po schodach na górę do jego pokoju.
Dwie minuty później całą piątką siedzieli na podłodze na specjalnych poduszkach z napojami w rękach.
- Ayakashi, powiedz nam dlaczego dochodzi między shinigami, a yokai do walk – poprosił młody następca tronu.
Młoda Pani Pandemonium milczała przez chwilę zastanawiając się od czego powinna zacząć i jak dużo informacji powinna zdradzić, żeby nie podchodziło to pod zdradę klanu Nura.
- Zanim zacznę prosiłabym was o to żebyście mi nie przerywali, dobrze? – gdy paczka Kurosakiego pokiwała głowami na zgodę białowłosa kontynuowała – Zacznę od tego, że ponad półtora tysiąca lat temu shinigami i yokai żyli w zgodzie. Yokai zabijały ludzi, żeby zachować równowagę między żywymi, a duszami. Shinigami zaś na duszach zmarłych ludzi odprawiali rytuał pogrzebu dusz. Te dwie rasy koegzystowały ze sobą w zgodzie do czasu, gdy pojawiła się Ona, Hagoromo Gitsune. Była ona yokai typu kitsune. Żyła tyle samo co zwykły człowiek, ale była w stanie się reinkarnować. Z każdą swoją reinkarnacją stawała się potężniejsza. Przez tysiąc lat Hagoromo Gitsune formowała swój Nocny Pochód Setki Demonów. Podczas formowania go zabijała mnóstwo ludzi, głównie kobiety, i zjadała ich serca żeby podnieść poziom swojej mocy. Społeczności Dusz się to nie spodobało, bo została zachwiana równowaga między żywymi ludźmi, a duszami. Wtedy właśnie doszło do Pierwszej Wielkiej Wojny między yokai i shinigami, która trwała prawie tysiąc lat. Wtedy pojawił się Nurarihyon ze swoim własnym Nocnym Pochodem Setki Demonów, którego formowanie zajęło mu zaledwie sto lat. Poznał on w Kyoto, ówczesnej stolicy Japonii, piękną, ludzką kobietę o imieniu Yohime i zakochał się w niej do szaleństwa. Niestety Yohime wraz z kilkoma innymi młodymi kobietami została porwana przez yokai należące do Nocnego Pochodu Setki Demonów Hagoromo Gitsune. Nurarihyon, gdy tylko się o tym dowiedział wściekł się i zebrawszy swój pochód ruszył na zamek Hagoromo Gitsune odbić swoją kobietę. Z nie małym trudem uratował Yohime, ale musiał się zmierzyć z Hagoromo Gitsune. Z ledwością udało mu się ją pokonać, a w trakcie walki wyrwała mu żywcem serce z piersi, ale przeżył to i wraz z trzynastą głową klanu Keikain zapieczętował ją. Niestety zanim do końca została zapieczętowana rzuciła na Nurarihyona klątwę przez którą on i jego potomkowie mogą się rozmnażać tylko z ludźmi. Dzień w którym Hagoromo Gitsune została pokonana yokai i shinigami podpisali traktat pokojowy. Mimo tego do teraz dochodzi do walk yokai vs. Shinigami. Jakieś trzydzieści lat temu Hagoromo Gitsune odrodziła się po raz kolejny i na całe nieszczęście urodziła po raz drugi swojego syna, Nue, ale wnuk Nurarihyona pokonał ją zsyłając ją do piekła. Rok później z wielkim trudem pokonał potężnego Nue zsyłając go, tak jak jego matkę do piekła. Niestety odrodzenie Hagoromo Gitsune jak i ponowne narodziny Nue mocno nadszarpnęły nić porozumienia między yokai, a shinigami, przez co ich wzajemne stosunki uległy znacznemu ochłodzeniu, a walki na śmierć i życie stały się między nimi częstsze. Teraz już wiecie dlaczego tak, a nie inaczej zareagowałam na wieść o tym, że Ichigo jest shinigami.
Wszyscy obecni w pomieszczeniu pokiwali głowami na znak, że rozumieją jej zachowanie sprzed półtorej godziny.

Bleach: Dwa Światy, Jedno Serce - Rozdział 3

Pierwszym co zastępczy shinigami zarejestrował po odzyskaniu przytomności było to, że leży na łużku w swoim pokoju. Następnie wyczuł, że w pomieszczeniu nie był sam. Dlatego więc odwrócił głowę w kierunku z którego czuł znajomą energię duchową. Ujrzał tam swojego ojca siedzącego na obrotowym krześle przy biurku z poważną, a zarazem zatroskaną miną.
- Nareszcie się obudziłeś, Ichigo.
- Otosan? Co... co się stało? Dlaczego... dlaczego tu jestem? Otosan...? - zapytał lekko zdezorientowany pomarańczowowłosy próbując usiąść przez co na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
- Nie wstawaj jeszcze, proszę. Co prawda Inoue wyleczyła cię, ale nie powinieneś się na razie zbytnio przemęczać.
Ichigo chcąc czy nie musiał posłuchać ojca, ponieważ czuł się jeszcze osłabiony. Co swoją drogą nie było takie dziwne skoro stracił, aż tyle krwi i tylko dzięki umiejętnością Orihime jeszcze żyje.
- Ichigo... Powiedz co się stało - poprosił Isshin, choć podejrzewał jaka będzie odpowiedź.
Pomarańczowowłosy przez chwilę milczał zastanawiając się czy powinien odpowiedzieć na tą prośbę i zdecydował się, że powie ojcu wszystko to co pamięta. Może on będzie wiedział kim był ten dziwny mężczyzna.
- Walczyliśmy z pustymi... Mimo, że co chwilę zabijaliśmy kolejnego to pojawiali się nastempni... Aż nagle pojawił się dziwny mężczyzna z ogromną energią duchwą... Wiedział jak się nazywam i powiedział, że wie o mnie więcej niż mogę sobie wyobraxić... Ale gdy zapytałem go z kąd o tym wie nie chciał powiedzieć... I nawet się nie zorientowałem kiedy był już za mną i przebijał mnie swoim zanpakuto... - mówiąc to zastępczy shinigami patrzył na swoje dłonie, ponieważ nie miał na tyle odwagi by spojrzeć w twarz swojego ojca.
- Jak wyglądał ten dziwny mężczyzna?
- Jak wyględał? Hymm... Miał czarne włosy z czerwonym pasemkiem... Jedno oko miahł czerwone, a drugie chyba zielone... Ah, na tym zielonym miał fragment maski pustego... A do pasa miał przypięte zanpakuto... - pomarańczowowłosy z niemałym trudem opisał wygląd tamtego faceta, ponieważ nie miał zbytnio pamięci do ludzkich twarzy.
- Mogłem się spodziewać, że on wcześniej czy później cię zaatakuje, by się zemścić - mruknął Isshin jakby do siebie, ale jego syn doskonale go usłyszał.
- Znasz tego mężczyznę? - zapytał zastępczy shinigami za zdziwieniem.
- Niestety.
- Kim on jest?
- Nazywa się Kurama Haruki... i jest młodszym bratem twojej matki - odpowiedział Isshin wprawiając Ichigo w nie mały szok.
- J-jak to bratem okasan? I dlaczego chciał mnie zabić? - zapytał wstrząśnięty pomarańczowowłosy.
- Ichigo... jest coś co musiszmwiedzieć... Obiecałem Masaki, że powiem ci o tym dopiero w twoje osiemnaste urodziny, ale ze względu na sytuację powiem ci to teraz - Isshin przerwał na chwilę, żeby wziąść uspakajający oddech, bo nie wiedział jak na tę informację zareaguje jego syn i dokończył - Twoja matka nie była człowiekiem.
- Co?! - krzyknął z niedowierzaniem zastępczy shinigami patrząc na ojca szeroko otwartymi oczami.
- W każdym razie nie do końca - kontynuował czarnowłosy jakby nie słyszał pytania. - Masaki była w połowie człowiekiem, a w połowie shinigami... ale nie byle jakim... Była naprawdę uzdolnioną shinigami... Bardzo szybko poznała imię swojego zanpakuto, a opanowanie BanKai zajęło jej jedynie dwa lata, co nawet najbardziej uzdolnionym zajmowało minimum dwa razy więcej czasu... Jej energia duchowa była naprawdę duża... Ale co się dziwić, była w końcu księżniczką shinigami, córką Króla Dusz. Jej młodszy brat, Haruki zawsze jej zazdrościł zdolności i nienawidził jej za to jak i za to, że była od niego starsza. Gdy się ty urodziłeś Masaki zżekła się władzy na rzecz ciebie... Haruki poprzysiągł wtedy, że się zemści i cię zabije, a sam zasiądzie na tronie jako nowy Król Dusz - zakończył Isshin i spojrzał na syna.
Ichigo wyglądał komicznie siedząc na łużku z szeroko otwartymi oczami i rozdziabioną buzią. Całym sobą wyrażał głęboki szok na słowa swojego ojca. Gdy względnie się ogarnął i doszedł do siebie po zaskakujących informacjach odezwał się:
- Czyli, co? Jestem wnukiem Króla Dusz i następcą tronu, a co za tym idzie jestem księciem shinigamich, czy tak?
- Hai - odpowiedział ze spokojem Isshin.
- Czy ktoś jeszcze oprucz ciebie o tym wiedział?
- Tylko mieszkańcy Królewskiego Wymiaru, w tym sam Król Dusz, ale na ziemi i w Społeczności Dusz nikt o tym nie wiedział i nadal nie wie.
- Dlaczego nie powiedzieliście mi o tym z okasan wcześniej? - zapytał Ichigo, ale w jego głosie nie było słychać pretensji tylko niezrozumienie.
- Razem z Masaki chcieliśmy żebyś miał normalne dzieciństwo i wyrósł na kogoś takiego jak teraz jesteś - odparł z delikatnym uśmiechem czarnowłosy.
- Sokka - młody następca tronu również uśmiechnął się do ojca.
Po chwili milczenia Isshin znowu się odezwał:
- W związku z tym, że Haruki znów może cię zaatakować będziesz miał ochroniaży, a będą nimi dziewiąty i siódmy oficer Straży Królewskiej.
- Po co mi ochroniarze? Sam umiem się obronić - zaprotestował pomarańczowowłosy.
- Wiem. W końcu pokonałeś Aizena i Ginjo, ale Haruki to zupełnie co innego. On jest synem Króla Dusz, w związku z czym ma ogromne pokłady energii duchowej. Mimo, że ty również masz jej bardzo dużo, nawet więcej niż kapitan głuwnodowodzący, to Haruki ma za sobą lata treningu i masę doświadczeń. Dlatego właśnie będziesz miał ochroniaży dopuki nie staniesz się na tyle silny by być w stanie pokonać Harukiego - widząc, że Ichigo chce zaprotestować czarnowłosy dodał ostrzejszym głosem - Bez dyskusji.
- Hai, otosan - powiedział posłusznie zastępczy shinigami, po raz pierwszy widząc swojego ojca tak poważnego.
- Ciesze się, że rozumiesz. Mogę ci w takim razie przedstawić twoich ochroniarzy.
Do pokoju pomarańczowowłosego weszło dwoje ludzi. Kobieta i mężczyzna. Kobieta była szczupłą, wysoką brunetką. Miała krótkie włosy, a przydługa grzywka opadała jej na lewe oko. Usta miała pomalowane czarną szminką, a oczy miały bordową barwę. Ubrana była w standardowy strój shinigami, ale to co shinigami w Społeczności Dusz mieli białe ona, tak jak jej towarzysz mieli krwiście czerwone. Mężczyzna zaś miał dość długie czerwone włosy spięte w wysokiego kucyka, który ani trochę nie był podobny do tego Renjiego, a jego oczy miały barwę czerwono-żółtą. Był wysoki i dobrze zbudowany. Rękaw lewej ręki miał podwinięty do łokcia, przez co widać było na niej dość dziwne, czarne znaki. Tak jak jego towarzyszka do paska miał przypięte zanpakuto. Oboje milcząc stanęli pod szafą na przeciwko łużka w którym siedział młody następca tronu.
- Hikifune Kirio, dziewiąty oficer Straży Królewskiej - Isshin wskazał na brunetkę, a po chwili dodał wskazując na czerwonowłosego - a to jest Nishimura Josuke, siódmy oficer Straży Królewskiej.
- Miło mi was poznać - powiedział Ichigo uśmiechając się do nich przyjaźnie.
- Nam również, książe - rzekła z doskonale widocznym w głosie szacunkiem Kirio lekko mu się kłaniając.
- Bycie twoimi ochroniażami to dla nas zaszczyt, książe - stwierdził Josuke tak jak jego towarzyszka lekko się kłaniając.
Po chwili milczenia Isshin wstał ze swojego miejsca mówiąc do swojego syna:
- Kiedy obiad będzie gotowy to cię zawołam i zjesz go z nami na dole, a do tego czasu masz leżeć w łużku i odpoczzrozumiano?
- Hai - odpowiedział pomarańczowowłosy, na co jego ojciec uśmiechnął się pod nosem i wyszedwszy z pokoju zszedł na dół.
- Otosan, co z Ichi-nii? - zapytała zmartwiona Yuzu.
- Właśnie, otosan. Co z nim? - dopytywała równie zmartwiona jak siostra, Karin.
- Wszystko w pożądku. Niedawno się obudził, ale nie idcie do niego na razie, ponieważ jest jeszcze osłabiony i potrzebuje trochę odpoczynku - odpowiedział czarnowłosy uśmiechając się do córek uspakajająco.
Dziewczynki słysząc odpowiedź ojca odetchnęły wyraźnie z ulgą. W końcu ich starszy brat żyje i nic mu nie jest. Były z tego powodu naprawdę bardzo szczęśliwe.
Następnego dnia rano Ichigo został obudzony przez dźwięk budzika. Gdy go wyłączył przeciągnął się i ziewną potężnie. Następnie wstał z łużka i podszedł do szfy z zamiarem ubrania się.
- Konichiwa, Ichigo-sama.
Kurosaki na dźwięk tego nagłego głosu prawie podskoczył w miejscu ze strachu. Odwruciwszy się zobaczył stojących w oknie Kirio i Josuke. Przez chwilę popatrzył na nich wzrokiem wyrażającym chęć mordu, przez co oni wyraźnie skulili się w sobie ze strachu, po czym odezwał się do nich gniewnym głosem:
- Moglibyście wchodzić drzwiami, a nie oknem?
- Gomenasai, Ichigo-sama. Po prostu nie chcieliśmy, żeby Yuzu-san i Karin-san nas zobaczyły - odpowiedział Nishimura, a Hikifune pokiwała głową potwierdzając jego słowa.
Pomarańczowowłosy na to westchnął cierpiętniczo i wzniusł oczy ku sufitowi niemo prosząc Kami-sama o cierpliwość do tej dwójki i gestem nakazując im się odwrócić zaczął się ubierać.
- Dobra, Ja idę do szkoły, a wy zgodnie z umową macie być nie widoczni dla moich znajomych, zrozumiano? - zapytał z ostrzegawczą nutą w głosie.
- Hai, Ichigo-sama. Nie zawiedziemy cię.
Oficerowie zasalutowali na co Kurosaki uśmiechnął się z niejaką satysfakcją biorąc do ręki szkolną torbę i wychodząc z pokoju. Zszedł po schodach na dół, do kuchni w której były już jego młodsze siostry i zdziecinniały ojciec.
- Ohayo, minna - przywitał się ze wszystkimi siadając na swoje miejsce przy stole.
- Ohayo, Ichi-nii - odpowiedziała Karin.
- Ohayo, braciszku - Yuzu z uśmiechem nałożyła bratu śniadanie na jego talerz.
- Ohayo, synu - przywitał się Isshin z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
- Ichi-nii, jak się czujesz? - zapytała z troską Yuzu siadając na przeciwko pomarańczowowłosego.
- Dobrze. Nie musisz się o mnie martwić - odpowiedział zastępczy shinigami uśmiechając się uspakajająco.
- Yokatta - westchnęła nastolatka z ulgą.
Po szybkim zjedzeniu śniadania młody następca tronu udał się do przedpokoju ubrać buty. Gdy miał zamiar wychodzić pojawił się jego ojciec z poważnym wyrazem twarzy.
- Ichigo pamiętaj, że decyzja o tym kto będzie wiedzieć o twoim pochodzeniu należy do ciebie.
- Będę o tym pamiętał, otosan - odpowiedział pomarańczowowłosy po czym wyszedł z domu.
W szkole został osaczony przez Ishide, Sado i Inoue, którzy odkąd wyszli z jego domu po uleczeniu go przez pomarańczowowłosą martwili się o niego.
- Jak się czujesz, Kurosaki-kun? - zapytała zatroskana Orihime.
- Dzięki twoim uzdrawiajającym mocom czuję się jak nowo narodzony, ale dziękuję, że się o mnie martwisz - odpowiedział Ichigo uśmiechając się delikatnie do dziewczyny, na co ona obficie się zarumienił i zawstydzona swoją reakcją spóścił głowę.
Chwilę puźniej do klasy weszła wyraźnie czymś zmartwiona panna Nura. Asano, gdy ją tylko zauważył podbiegł do niej w podskokach wrzeszcząc na całe gardło:
- A-ya-ka-shi-chan!
Białowłosa popatrzyła na niego roztargnionym wzrokiem po czym bez słowa usiadła na swoje miejsce obok Kurosakiego.
- Ayakashi-chan, stało się coś? - zapytał zmartwiony Keigo.
Szmaragdowooka wyglądał jakby ocknęła się z zamyślenia. Przez chwilę patrzyła na Asano w milczeniu po czym odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem na ustach:
- Iie, wszystko jest w pożądku, nie musisz się o mnie martwić. Naprawdę.
- To dobrze - stwierdził Keigo, który najwidoczniej nie zauwarzył, że uśmiech Nury jest sztuczny.
Ale przyglądający jej się odkąd tylko weszła do klasy pomarańczowowłosy zauwarzył to, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć zadzwonił dzwonek na lekcję, a po chwili do klasy weszła sensei.
Przez całą lekcję Ayakashi zastanawiała się czy zapytać zastępczego shinigami wprost czym jest to upiornie wyjące ustrojstwo, czy raczej przeprowadzić w tym kierunku małe śledztwo. Pod koniec lekcji postanowiła, że jednak zapyta, więc gdy rozbrzmiał dzwonek na przerwę podeszła do młodego następcy tronu z poważnym, a zarazem wróżącym pewną śmierć, gdy nie uzyska satysfakcjującej odpowiedzi na swoje pytanie wyrazem twarzy i stanęła przed jego ławką. Po chwili milczenia odezwała się pewnym siebie i zimnym jak lód głosem:
- Kurosaki Ichigo, czym jest to drewniane ustrojstwo, które wczoraj na czwartej lekcji tak upiornie wyło?

Bleach: Dwa Światy, Jedno Serce - Rozdział 2

Zmęczona Ayakashi weszła do swojego nowego mieszkania. W przedpokoju ściągnęła bluzę oraz buty i skierowała się w stronę kuchni. Będąc w środku wyciągnęła z szafki, znajdującej się obok lodówki, dwa opakowania ramenu w proszku i położywszy je na stole wzięła do ręki czajnik elektryczny. Gdy nalała do niego odpowiednią ilość wody postawiła go na podkładce i włączyła. Pięć minut później zalewała ramen w proszku.
W czasie, gdy czekała jak zupki będą gotowe, na kuchenny stół wskoczył piękny, czarny kot o intensywnie żółtych oczach z pionowymi źrenicami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ponieważ wiele ludzi trzyma w swoich domach koty, ale ten konkretny osobnik tego gatunku nie był wcale taki zwykły. Posiadał on zamiast jednego, dwa puszyste, czarne ogony, a jego oczy miał nazbyt inteligentny wyraz.
- Jak minął ci pierwszy dzień w nowej szkole, Ayakashi-sama? - zapytał kocur siadając i owijając obydwa swoje ogony wokół swojej prawej, przedniej łapy.
- W sumie nie było tak tragicznie jak przypuszczałam. A moja nowa klasa nie jest taka zła - odpowiedziała dziewczyna zaczynając jeść jedną porcję ramenu, a drugą podsuwając czworonogowi, który również przystąpił do jedzenia.
- Cieszę się, że jesteś zadowolona, Ayakashi-sama - stwierdził kot dodając po chwili milczenia - Za pozwoleniem, ale czy poznałaś kogoś interesującego, moja pani?
Białowłosa dopiero po dłuższej chwili zastanowienia odpowiedziała na to pytanie:
- Cóż... Poznałam kilku interesujących ludzi, ale... jeden chłopak szczególnie przykół moją uwagę. Nie z powodu swoich pomarańczowych włosów, tylko... jest w nim coś takiego, że... sama nie wiem... ale wydaje się inny od reszty ludzi jakich spotkałam... Tak samo jak trójka jego przyjaciół... W nich też jest coś dziwnego... Ale jestem prawie na 100% pewna, że nie są oni Yokai... Cóż... Pożyjemy, zobaczymy, co nie, Nekomanta?
- Hai, Ayakashi-sama - potwierdził czworonóg.
***
W tym samym czasie w pokoju Ichigo trwało swoga rodzaju zebranie w którym uczestniczył właściciel pokoju i trójka jego najlepszych przyjaciół: Ishida Uryuu, Inoue Orihime oraz Sado Yasutora.
W pewnym momencie zauważając, że zastępczy shinigami odpłynął myślami gdzieś daleko Quincy krzyknął na niego:
- Kurosaki, czy ty mnie wogóle słuchasz?!
Pomarańczowowłosy spojrzał na okularnika niezbyt przytomnym wzrokiem i zapytał:
- Wybacz. Mówiłeś coś?
- Od ponad dwudziestu minut rozmawiamy o tym, że w świecie żywych pojawia się coraz więcej pustych, a ty zamiast słuchać myślisz o niebieskich migdałach! - wykrzyczał zdenerwowany Ishida.
- Dobra, dobra. Gomenasai - przeprosił go Ichigo.
Wszyscy obecni w pomieszczeniu spojrzeli na niego zaskoczeni jego zachowaniem.
- I tylko tyle? Nie zamierzasz zacząć się ze mną wykłucać? - zapytał granatowowłosy.
- A po co? I tak to nie miałoby żadnego sensu - stwierdził Kurosaki wzruszając ramionami.
- Od rana jesteś jakiś dziwny, Kurosaki - zauważył Quincy na co zastępczy shinigami ponownie wzruszył ramionami.
- Właśnie, Kurosaki-kun. Wszystko w porządku? - Inoue spojrzała na pomarańczowowłosego zatroskanym wzrokiem.
- Jasne, że tak. Po prostu się dziś nie wyspałem przez te nocne polowamie na pustych, ale arigato za troskę Inoue - podziękował Ichigo uśmiechając się do niej delikatnie, z powodu czego pomarańczowowłosa obficie się zarumieniła.
- N-nie ma za co, K-kurosaki-kun - odpowiedziała Orihime spuszczjąc zawstydzona głowę.
Ishida westchnowszy na tę scenę z rezygnacją kontynuował:
- Wracając do tematu pustych... Pytałem Uraharę-san o tę dziwną sytuację, ale nawet on nie wie nic konkretnego na ten temat.
- A Społeczność Dusz? Oni na pewno wiedzą coś więcej, prowda? - zapytał Sado.
- Nawet jeśli to dopuki ktoś z tamtąd się z nami nie skontaktuje, nie dowiemy się tego - odpowiedział Uryuu poprawiając swoje okulary.
***
Następnego dnia rano Kurosakiego obudziły wpadające przez okno promienie słońca. Przez chwilę próbował zatrzymać sen, ale przegrał z kretesem, gdy po pomieszczeniu rozległ się głośny dźwięk budzika. Wyłączywszy go pomarańczowowłosy wstał z łużka i zamierzł się właśnie ubrać, kiedy do jego pokoju wpadł Isshin ze zwoim zwyczajowym, głośnym ,,Ichigo!'' na ustach i zaatakował go kopniakiem z wyskoku. Na szczęście dzięki swojemu refleksowi i zwinności zastępczy shinigami zdążył się uchylić przez co jego ojciec wylądował za pknem wisząc na parapecie.
- Co ty, głupi jesteś...? Głupi jesteś! Co byś zrobił, gdyby tatuś spadł ? Co byś zrobił, gdybym umarł ?! - zapytał z wyżutem Isshin odwróconego do niego tyłem Ichigo.
- A giń sobie - odpowiedział obojętnie pomarańczowowłosy odwracając w kierunku swojego ojca głowę i zapinając pasek od spodni szkolnego mundurka. - Jak zginiesz, pójdziesz do Społeczności Dusz, prawda?
Czarnowłosy przez chwilę patrzył na niego zdziwiony po czym powiedział:
- Ależ samokontrola.
- Kretyn. Nie zginiesz spadając z pierwszego piętra - stwierdził Ichigo biorąc do ręki swoją szkolną torbę i wychodząc z pokoju.
Zszedł na dół, do kuchni. Po przywitaniu się z młodszymi siostrami zjadł przygotowane przez Yuzu śniadanie i pożegnawszy się z nimi wyszedł z domu. W czasie drogi do szkoły spotkał Keigo, który o czymś opowiadał żywo gestykulując i Mizuro próbójącego trochę ostudzić jego entuzjazm.
- Ohayo, chłopaki - przywitał się z nimi pomarańczowowłosy z szerokim uśmiechem na ustach.
- Ohayo, Ichigo - odpowiedział Kojima odwzajemniając uśmiech.
- I-chi-go! Mamy dzisiaj taki przepiękny dzień, nieprawdaż? Słońce jasno świeci, ptaki pięknie ćwierkają... - Mówił Asano jakoś dziwnie jak na niego bardzo rozpromieniony.
- A jemu co się stało? - szepnął Kurosaki do Mizuro.
- Twierdzi, że się zakochał.
- Niby w kim? - zdziwił się zastępczy shinigami.
- W tej dziewczynie z wymiany.
Ichigo przez chwilę czuł na Keigo irracjonalny gniew, ale na całe szczęście udało mu się go szybko stłumić.
***       
- ,,Czemu się tak bardzo wkurzyłem, gdy Mizuro powiedział mi o uczuciu jakim Keigo darzy Ayakashi? Przecież to nie jest moja sprawa'' - pomyślał pomarańczowowłosy wchodząc do budynku szkoły razem z Asano i Kojimą.
Pierwsze trzy lekcje minęły Kurosakiemu względnie spokojnie. Oczywiście nie licząc prób poderwania białowłosej przez Keigo. Nora na każde pytanie czy pójdzie z nim na randkę odpowiadała zawsze, że nie, ponieważ znają się dopero od wczoraj. Po kolejnym, chyba już siódmym takim pytaniu jej odpowiedź brzmiała z goła inaczej:
- Wiesz, co? Jak się lepiej poznamy to się nad tym zastanowię, dobrze? Może, podkreślam Może za jakiś miesięc, albo dwa. Okey?
- Yatta! - krzyknął w odpowiedzi uszczęśliwiony Asano zaczynając odprawiać jakiś dziki i dziwny taniec zwycięstwa, a Ichigo doznał irracjonalnago uczucia zazdrości.
- ,,Kuso! Co się ze mną dzieje? Kuso!'' - zaklnął w myślach pomarańczowowłosy, a na krótką chwilę na jego twarzy pojawił się grymas gniewu, ale trwał na tyle długo, że Ishida zdążył go zauważyć.
Jednak Uryuu nic na ten temat nie powiedział poprawiając jedynie swoje prostokątne okulary na nosie i uśmiechając się z pewnego rodzaju zrozumieniem, jakby doskonale wiedział co się dzieje w głowie Kurosakiego oraz jakby wiedział, że coś się święci, ba! Jakby doskonale wiedział co dokładnie się święci.
Czwarta lekcja, tak jak poprzednie trzy mijała pomarańczowowłosemu spokojnie dopuki jego odznaka zastępczego shinigami się nie odezwała.
- ,,Kuso! Co tak upiornie wyje?'' - zapytała siebie w myślach białowłosa szukając dyskretnie wzrokiem źródła tego dźwięku. Gdy jej wzrok padł na Kurosakiego zauważyła jego odznakę i zorientowała się, że to ona wydaje te upiorne dźwięki. - ,,Czemu to dziadostwo tak upiornie wyje? I co to tak właściwie jest? Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałam.''
W czasie, gdy Ayakashi zastanawiała się czym może być to dziwne ustrojstwo Ichigo, Uryuu, Sado i Inoue wybiegali właśnie z klasy.
- Hej! Wy! Jest lekcja! Gdzie wy biegniecie?! - krzyknęła za nimi sensei.
- Za potrzebą! - odkrzyknął za całą czwórkę Kurosaki nawet na chwilę się nie zatrzymując, ani nawet nie zwalniejąc tępa.
- Znowu się zaczyna, a przez ostatnie siedemnaście miesięcy był względny spokój - westchnęła cierpiętniczo nauczycielka wracając do przerwanej lekcji.
- ,,Znowu? Czyli już wcześniej się im zdarzyło tak nagle wybiegać z klasy? To jest bardzo, bardzo dziwne... I bardzo, bardzo podejrzane'' - pomyślała młoda Pani pandemonium.
W tym samym czasie zastępczy shinigami zabijał już kolejnego pustego, ale zamiast ich ubywać, było ich coraz więcej.
- Co się dzieje?! Czemu co chwilę przybywają kolejni puści?! - krzyknął zdezorientowany Ichigo do równie zdezorientowanego Ishidy.
- Nie mam zielonego pojęcia! - odkrzyknął okularnik przebijając następnego pustego jedną ze swoich duchowych strzał.
Nagle poczuli ogromną energie duchową, a po chwili przed czwórką przyjaciół stanął dziwny mężczyzna o lekko przydługich czarnych włosach z krwiście czerwonym pasemkiem po lewej stronie głowy. Wokół prwego oka miał fragment maski pustego, a oko pod nią była jadowicie zielone z pionową źrenicą. Te po lewej zaś było krwiście czerwone, ale również miało pionową źrenicę. Ubrany był w czarne, skórzane spodnie, czarną koszulę na guziki oraz czarny, skórzany płaszcz sięgający prawie, że kostek, a na nogach miał wysokie, czarne skórzane buty na gróbej podeszwie. Do paska spodni miał przypiętego zanpakuto. Mężczyzna patrząc na siedemnastolatków uśmiechał się do nich kpiąco.
- Kurosaki Ichigo. Widzę, że odzyskałeś już swoje moce shinigami. To wiele ułatwia. Bardzo wiele - stwierdził mężczyzna uważnie obserwójąc pomarańczowowłosego.
- Kim jesteś?! I z kąd wiesz jak się nazywam?! - krzyknął do niego zdenerwowany Kurosaki chwytając mocniej rękojeść Zangetsu.
- To kim jestem w tej chwili nie jest ważne, jak również to z kąd wiem jak się nazywasz, ale zdradzę ci, że wiem o tobie dużo więcej. Więcej nż możesz sobie wyobraźić - odpowiedział czarnowłosy pojawiwszy się nagle za Ichigo i przebijając go swoim zanpakuto na wylot zniknął w czarnej mgle.
Przyjaciele pomarańczowowłosego patrzyli przerażeni jak jego ciało zaczyna powoli spadać z dół. Otrząsnowszy się z szoku zaczęli biec w jego kierunku wołojąc go:
- Kurosaki!
- Ichigo!
- Kurosaki-kun!
Widok zatroskanych twarzy przyjaciół był ostatnim co zastępczy shinigami zarejestrował zanim zemdlał z powodu dużej utraty krwi.

Bleach: Dwa Światy, Jedno Serce - Rozdział 1

Miłość jest na tyle potężną siłą, że może pokonać nawet śmierć, ale czy będzie wystarczająco potężna, żeby móć pokonać przepaść jaka istnieje między Yokai i Shinigami?
***
Jak wszyscy wiedzą, każda historia ma gdzieś swój początek. Ta, którą chcę wam opowiedzieć zaczęła się pewnego październikowego poranka, gdy spóźniona białowłosa dziewczyna wbiegła na teren Liceum Karakura. Niestety nie zauważyła idącego kilka metrów przed nią pomarańczowowłosego chłopaka i po chwili do niego dobiła. Upadłaby na ziemię, gdyby nie silne ramię, które oplotło ją w pasie, przez co mimowolnie się zarumieniła.
- Nic ci nie jest? - zapytał chłopak z troską w głosie, dalej obejmując ją w pasie.
- I-iie, nic mi nie jest. Arigato i gomenasai za to, że do ciebie dobiłam - powiedziała białowłosa uśmiechając się delikatnie do pomarańczowowłosego.
- Jesteś pewna, że wszystko w pożądku? - dopytał. a gdy dziewczyna kiwnęła głową dodał również się do niej uśmiechając - To się cieszę.
- Eto... Mógłbyś mnie puścić? - zapytała białowłosa po chwili milczenia.
Chłopak dopiero teraz zorientawał się, że nadal trzyma swoją rękę owiniętą wokół jej tali, z powodu czego jego policzki lekko poróżowiały.
- Hai, oczywiście - odpowiedział zaraz zażenowany pomarańczowowłosy puszczając dziewczynę. - Gomenasai.
- Nic się nie stało - stwierdziła białowłosa z szerokim uśmiechem lekko mróżąc swoje szmaragdowo-zielone oczy i dodając po chwili z wyciągniętą prawą ręką w stronę chłpaka - Jestem Nura Ayakashi, a ty?
- Kurosaki Ichigo - odparł pomarańczowowłosy z uśmikechem ściskając jej dłoń. - Jesteś nowa? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem.
- Jestem z wymiany z Liceum Ukiyoe - odpowiedziała dziewczyna spoglądając na srebrny zegarek, który miała na ręce. - Shimatta, jak późno, a muszę znaleść jeszcze gabinet dyrektora.
- Jak chcesz mogę cię tak zaprowadzić - zaproponował Ichigo.
- Mógłbyś? - zapytała Ayakashi z nadzieją.
- Jasne - odparł pomarańczowowłosy uśmiechając się do niej szeroko.
- Arigato, Ichigo.
- Nie ma za co.
Dwie minuty później byli pod gabinetem dyrektora. Po pożegnaniu Kurosaki poszedł pod swoją klasę, a panna Nura zapukała do drzwi, Po chwili usłyszała głos wydobywający się z gabinetu karzący jej wejść do środka, więc posłusznie weszła.
- Konichiwa panie dyrektorze - grzecznie się przedstawiła podchodząc do biurka za którym siedział dyrektor Liceum Karakura.
- Konichiwa, konichiwa. Ty pewnie jesteś Nura Ayakashi, uczennica z wymiany. Usiądź panno Nura - powiedział dyrektor pokazując na jeden z dwóch foteli stojących przed jego biurkiem. Gdy dziewczyna usiadła kontynuował - Zaraz powinna przyjść pani Himekawa, wychowawczyni 3b i przedstawi cię twojej nowej klasie, a do tego czasu zajmiemy się formalnościami.
- Dobrze, panie dyrektorze.
***
Gdy Ayakashi zajmowała się formalnościami, Ichigo właśnie wszedł do swojej klasy.
- Ohayo minna - przywitał się ze wszystkimi z uśmiechem siadając na swoje miejsce.
- Co ty dziś jesteś taki uśmiechmięty Kurosaki? - zapytał Ishida podchodząc do niego.
- Nie wiem o czym ty mówisz Ishida - odpowiedział pomarańczowowłosy dalej się uśmiechając.
- To czemu Ichigo się teraz uśmiech wogóle nie jest ważne - stwierdził Asano stając koło poprawiającego swoje okulary Ishidy. - Ważniejsze jest to, że do naszej szkoły będzie chodzić dziewczyna z wymiany z Liceum Ukiyoe. Nara Ayakeshi, czy jakoś tak.
- Jak już to ona nazywa się Nura Ayakashi, a nie Nara Ayakeshi - poprawił go Kurosaki.
- O właśnie. Masz rację Ichigo... Demo chotto matte... z kąd ty to wiesz? - Keigo spojrzał na niego podejrzliwie.
- Dobiła do mnie przez przypadek przy szkolnej bramie, a potem pomogłem jej znaleść gabinet dyrektora. To wszystko - stwierdził Ichigo wzruszając na koniec ramionami, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- ,,Kurosaki-kun jest taki przystojny. Szczególnie, gdy się uśmiecha'' - pomyślała Inoue przyglądając się pomarańczowowłosemu lekko rozmarzonym wzrokiem.
- Spotkałeś tę dziewczynę z wymiany i nic nie mówisz? Jak ona wygląda? Jest ładna? Ma czym oddychać? - zadawał pytanie za pytaniem podekscytowany Keigo.
- Wygląda całkiem normalnie. Nie jest zbyt wysoka, ale nie jest kurduplem. Ma śnieżnobiałe włosy i szmaragdowo-zielone oczy - odpowiedział Ichigo, a Ishida spojrzał na niego lekko zdziwionym wzrokiem, ale zanim zdążył go o cokolwiek zapytać po raz kolejny odezwał się Keigo:
- A cycki ma duże?
- Urusai - warknęła stojąca obok Orihime Tatsuki i zdzieliła Asano po głowie.
- Ała. Za co to było? - zapytał Keigo patrząc na Arisawę z niemym wyrzutem.
- Za zadawanie zboczonych pytań - odparła granatowowłosa, a chwilę później rozległ się dźwięk dzwonka oznajmiającego, że właśnie zaczęła się pierwsza tego dnia lekcja, więc wszyscy grzecznie usiedli w swoich ławkach.
Dwie minuty później do klasy weszła ich wychowawczyni, pani Himekawa Akemi. Była to trzydziesto letnia, wysoka, szczupła szatynka o szarych oczach. Na jej twarzy zawsze gościł radosny uśmiech. Choć zdarzały się chwile, gdy jej twarz była wykrzywiona w gniewie. W tedy najlepszym wyjściem było uciekać gdzie pieprz rośnie. Dziś miała ona na sobie ciemne, jeansowe spodnie, czarne buty na płaskim obcasie i niebieską bluzkę z długim rękawem. Po przywitaniu się z klasą, pani Himekawa powiodła szybko wzrokiem po klanie i stwierdzając, że wszyscy są, powiedziała:
- Jak zdążyliście się już dowiedzieć mamy w szkole uczennicę z wymiany. Dyrektor stwierdził, że najlepszym wyjściem będzie umieścić ją w waszej klasie. Nazywa się ona Nura Ayakashi i mam nadzieję, że przyjmiecie ją ciepło. Nura możesz już wejść.
Drzwi sali otwarzyły się i do środka weszła niewysoka, szczupła dziewczyna. Swioje długie, śnieżnobiałe włosy miała spięte w koński ogon, a w jej szmaragdowo-zielonych oczach czaiły się psotne iskierki. Tak jak wszyscy uczniowie tego liceum miała na sobie szkolny mundurek, który uwydatniał jej dość duże piersi. Uśmiechająć się radośnie stanęła obok biurka nauczycielki.
- Przedstaw się i powiedz coś o sobie, dobrze? - poprosiła pani Himekawa.
Białowłosa kiwnęła głową na tak i zwróciła się do klasy:
- Jak już pewnie wiecie nazywam się Nura Ayakashi i jestem z wymiany. Wcześniej chodziłam do Liceum Ukiyoe. Coś o mnie? Najbardziej lubie rysować i trenować. Nienawidzę tych co myślą, że wiedzą wszystko lepiej od innych. Nie mam żadnego konkretnego hobbi. To chyba wszystko.
- Dziękuję panno Nura. Hym... Myślę, że najlepiej będzie, gdy usiądziesz obok Kurosakiego. To ten z pomarańczowymi włosami - powiedziała nauczycielka po chwili zastanowienia.
- Wiem, który to Kurosaki, sensei - odparła Ayakashi.
- Z kąd? - zapytała zdziwiona pani Himekawa.
- Wpadłam na niego przez przypadek przy szkolnej bramie. Pomógł mi znaleść gabinet dyrektora - białowłosa wzruszyła ramionami.
- Aha. Dobrze. Usiądź na swoje miejsce - gdy Nura usiadła, sensei kontynuowała - Dziś omówimy ,,Hamleta'' autorstwa Williama Szakspira. Asano kiedy została napisana ta książka?
- Nie wiem, sensei.
- Mogłam się tego spodziewać - mruknęła do siebie pani Himekawa dodając po chwili głośno - No dobrze. To może Arisawa?
- ,,Hamlet'' został napisany na przełomie XVI i XVII wieku, sensei.
- Bardzo dobrze, Arisawa. A teraz zajmiemy się genezą utworu. Zacznę od tego, że treść dramatu wywodzi się z historii spisanej przez Saxo Gramatyka w około 1200 roku w jego ,,Gestach Danorum''. Według Saxo, król Danii Roryk dzieli władzę nad Justlanką pomiędzy dwóch braci: Orvendila i Fengiego. Dodatkowo Orvendil...*
W tym mamencie większość klasy przestała ją słuchąć. Wśród nich była również Ayakashi, która wyciągnęł sobie ze swojej torby dość gruby zeszyt w twardej okładce i otworzywszy go zaczęła w nim coś rysować. Ołówek w jej ręce poruszał się pewnie i gładko po kartce papieru. Była tak pochłonięta rysowaniem, że nie zauważyła przeglądającej jej się pary ciepłych, brązowych oczu należącej do Kurosakiego, który odkąd tylko weszła do klasy ukradkiem ją obserwował.
Ichigo przeniusł swój wzrok z twarzy Ayakashi na zeszyt w którym rysowała. Przyglądał się jak kreśli w nim różne linie. Jedne były geubsze, a drugie były cieńsze. Razem tworzyły one szkic przedstawiający pięknego, chińskiego smoka, który wyglądał jak żywy. Pomarańczowowłosy był naprawdę pod dużym wrażeniem jej talentu do rysowania.
Gdy Kurosaki był zajęty obserwowaniem Nury, rozległ się dźwięk dzwonka, który jakby wyrwał go z jakiegoś transu. W momencie, kiedy sensei opuściła sale wokół ławki Ayakashi zebrała się praktycznie cała klasa, która zaczęła ją wypytywać o różne rzeczy. Wszyscy próbowali przekrzyczeć się nawzajem, co niezmiernie irytowało białowłosą.
- ,,Tylko spokojnie. Nie denerwój się. To tylko zwylki uczniowie, a nie jakieś Yokai zagrażające tabie, bądź klanowi Nura. Przypomnij sobie co się stało ostatnim razem, gdy się zdenerwowałaś wśród ludzi. Prawie zamroziłaś swoich przyjaciół. Całe szczęście, że doszli oni do wniosku, że była to wina szkolnej, zepsutej klimatyzacji. Chociaż osobiście uważam, że ten ich wniosek jest co najmniej kretyński. No, ale cóż. Grunt, że nawet nie podejrzewają, że to byłam ja'' - pomyślała Ayakashi prubójąc się uspokoić, co chwilę później jej się udało po czym odezwała się do wszystkich - Matte! Nie wszyscy naraz, bo nie rozumiem z waszych wypowiedzi ani słowa.
Wszyscy jak jeden mąż nagle zamilkli i po wymienieniu znaczących spojrzeń pierwsza odezwała się Tatsuki:
- Jestem Arisawa Tatsuki, instruktor w dojo... Mówiłaś, że lubisz trenować, prawda? Co trenujesz?
- Szermierkę - odpowiedziała białowłosa. - Kocham walczyć mieczem. Zawsze, gdy go nie mam w ręce czuję się nie tyle pusta, co nie kompletna.
- ,,To zupełnie tak jak ja'' - pomyślał Ichigo dalej siedząc w swojej ławce.
Przez całą przerwę wszyscy wypytywali szmaragdowooką o wszystko co się dało, a ona odpowiadała tylko na te pytania na które uznawała za stosowne udzielić odpowiedzi. W trakcie trwania tego małego ,,przesłuchania'' Asano dostał ze dwa razy po głowie od Tatsuki za zadawanie zboczonych pytań.
Po dzwonku na lekcję wszyscy jak jeden mąż usiedli na swoich miejscach i czekali na nauczyciela. Gdy sensei przyszedł zaczęła się nudna lekcja geografii. Uczniowie w czasie, gdy nauczyciel prowadził wykład zajmowali się wszystkim tylko nie geografią.
Właśnie w ten sposób zaczęła się historia pełna walki, zdrady, poświęcenia oraz prawdziwej i wielkiej miłości, która pokonała przepaść jaka istnieje między Yokai, a Shinigami.
-----------------
* fragment genezy ,,Hamleta'' z wikipedii